Pomysł na fabułę tego filmu jest prosty jak budowa cepa. Efektowne zabijanie klientów przeplatamy czymś spokojniejszym jak obyczajowe wstawki, które w założeniu mają być zabawne, czasami na siłę śmieszne. Wychodzi więc przekładaniec dla mnie zupełnie niestrawny bo nudny. Szkoda, że kolejny romans kolejnej hollywoodzkiej gwiazdy z kinem francuskim zakończył się tak żałosną porażką, tym bardziej, że ze strony francuskiej palce maczali wielcy jak np. Luc Besson (ostatnio bardzo przepracowywany bo zjada własny ogon, kopiując siebie). Dla mnie zupełna strata czasu, lepiej zabijać go ostatnimi produkcjami z L. Neesonem. Szkoda bo zapowiadało się zupełnie nieźle (początek).