J.P Tannen, typowy "weekendowy ojciec", który często mierzy chęci nad zamiary, stanie przed trudnym życiowym wyborem. Po śmierci matki swych dzieci, mężczyzna będzie musiał zdecydować czy weźmie na barki trudy wychowania dzieci w pojedynkę, czy zostawi je "ojczymowi", który z pewnością będzie mógł im zapewnić należytą opiekę.
Film jest bardzo ciepły, pokrzepiający, może lekko przesłodzony, ale z całą pewnością mogę przyznać, że na szczęście nie jest to słodkość, od której można dostać migreny. Przede wszystkim Jon Voight sprawia, że obraz jest atrakcyjny do oglądania (mali aktorzy również poradzili sobie nieźle). Poza tym, mamy tu naprawdę bogaty wachlarz przepięknych widoków z różnych zakątków świata. Morały zebrane w filmie być może oczywiste, ale w gruncie rzeczy bardzo przydatne. Warto zawiesić oko.
ps. Kevin Costner (nie wiadomo czemu umieszczony pierwszy w obsadzie) gra tu bardzo mało znaczący epizodzik na parkiecie.